czwartek, 7 maja 2015

Rozdział 18 "Wygrzebując wspomnienia"

Miałam nudne życie, naprawdę. Wszystko było uporządkowane, miało swoje miejsce. Miałam nudne życie, nudną pracę, nudnego męża, nudny dom, nudne wszystko. Coś mnie podkusiło i weszłam na głupie forum i moje monotonne życie wywróciło się do góry nogami. Co się zmieniło? Przede wszystkim mam nudnego, prawie byłego męża i wspaniałego kochanka, w pakiecie z nowym ukochanym dostałam jego synka. Nowy dom, nowe życie. Nawet ja się zmieniłam pod wpływem tych wszystkich zdarzeń. Wiem, czego chcę, czego pragnę i o co muszę dbać. Najważniejsi dla mnie są Edward i Christian, bez dwóch zdań. Wiem, że Edward to ten jeden jedyny i raczej nic tego nie zmieni. Nawet mój głupi mąż, który będzie próbował nas zniszczyć, ani suka Vivienne, prawie była mojego kochanka. Ich już nie ma w naszym życiu. Jestem ja, Edward i nasz syn. Nasz. Nic ani nikt nam tego nie odbierze, będziemy się bronić. 
Po dzisiejszej "mini" kłótni z Edwardem i jego uroczych przeprosinach tylko utwierdziłam się w fakcie, że mocno, mocno kocham tego faceta! Widok jego smutnej miny, gdy chodził na czworaka po tarasie był bezcenny i słodki. Jakiś czas spędziliśmy przytulając się na tarasie, tak chyba zasnęłam. Obudziłam się w nocy, spojrzałam na zegarek, było coś około 2. Edwarda nie było koło mnie, ale byłam tak zmęczona i senna, iż zasnęłam na nowo przekonana, że po prostu wstał do łazienki i zaraz do mnie wróci. Miałam chyba rację, bo gdy rano się obudziłam on był przy mnie. Zlustrowałam go wzrokiem i uśmiechnęłam się leniwie. Leżał koło mnie, podpierając głowę na łokciu, w samych popielatych dresach. Hm. Wsunęłam dwa palce za gumkę jego spodni i trochę je pociągnęłam. Zerknęłam i jęknęłam w myślach. Tak, był w samych dresach. 
– Sprawdzasz coś? – Uniósł brew, rozbawiony. 
– Przeszukanie – powiedziałam profesjonalnie, jakbym była na sali sądowej. 
– W sprawie? – zaśmiał się i przewrócił na mnie. Objęłam go za szyję i pocałowałam, przygryzłam jego dolną wargę i ją zassałam. 
– W bardzo ważnej sprawie dla Isabelli Brown – mruknęłam i przeczesałam oburącz jego włosy.
Edward tylko parsknął śmiechem i chyba również postanowił zrobić przeszukanie, bo zabrał się za ściąganie mojej koszuli nocnej.
– Wszystko na swoim miejscu – zamruczał, a ja zachichotałam i pokiwałam głową.
– U ciebie również. – Uniosłam się na łokciach i pocałowałam go we włosy. – Zrobiłabym dogłębne przeszukanie, ale jest już przed 10. Nasz syn zaraz tu wparuje – powiedziałam, a Edward odsunął się nieco i uśmiechnął się niewinnie.
– Pewnie masz rację. – Przeciągnął się. Dopiero teraz zauważyłam, że miał lekkie sińce pod oczami z niewyspania.
– Nie mogłeś spać? – Pogłaskałam go po policzku. – Coś się stało? – Natychmiast zainteresowałam się powodem niewyspania mojego chłopaka, on tylko wywrócił oczami i mnie cmoknął. Wstał i ubrał się. Był widoczne speszony. Coś musiało się stać, ale on mi nie chciał o tym powiedzieć. Westchnęłam tylko. I tak go wypytam, niech pomyśli, że dałam mu spokój to stanie się mniej czujny.
Zeszłam na dół, a on poszedł do pokoju Christiana. Robiąc naleśniki słyszałam ich śmiechy z góry, oho, czyli malec już wstał. Zrobiłam naleśniki, tak jak wspomniałam, były z dżemem i nutellą, z serkiem waniliowym i bitą śmietaną oraz owocami. Z owocami jem praktycznie tylko ja, moi chłopcy wolą czekoladę, albo inne słodkości.
Zeszli na dół. Chris był już ubrany, Edward nadal w dresach opadających seksownie na jego biodra, oh, ten mężczyzna chce bym umarła z pożądania, dosłownie, sama nie wiem, co się dzieje. Nigdy nikogo tak nie pragnęłam, a go praktycznie nie mam dość. Nastoletnie porywy mam już chyba za sobą, bynajmniej tak myślałam, nigdy ich nie miałam, więc przypełzły do mnie z lekkim opóźnieniem. Jak widać w życiu niczego nie można uniknąć, wszystko ma swoje miejsce i czas, przy odpowiedniej osobie.
– Chodźcie na śniadanie. – Zalałam Edwardowi i sobie kawę, a Christian miał kakao, jak zawsze. Uwielbiał je, jak rano nie miał tego napoju to byłaby wielka wojna, a Edward leciałby do sklepu po kakao albo mleko, zależy czego by zabrakło. Jest idealny, czyż nie?
– Mm, ale pachnie! – powiedzieli równocześnie, a ja zaczęłam się śmiać. Są tak podobni. Posadziłam synka na krześle i pocałowałam go w czoło.
– Smacznego, maluchu. – Przeczesałam jego włosy. – Tobie też, wielkoludzie. – Cmoknęłam ukochanego w usta. – Tylko się nie brudzić za bardzo, musicie nauczyć się jeść - mruknęłam i spotkałam rozbawione spojrzenie Edwarda.
– Sugerujesz, że nie umiem jeść? - zapytał, a ja pokiwałam głową.
– Właśnie tak - mruknęłam i przygryzłam dolną wargę, a jego oczy pociemniały. Znałam to spojrzenie, uśmiechnęłam się niewinnie i wzruszyłam ramionami. Edward zaczął jeść. To było komiczne. Obydwoje, z racji na moją uwagę, zaczęli jeść tak wolno i starannie, uważając, aby się nie pobrudzić. Niekoniecznie im to wyszło, ale byłam naprawdę z nich dumna. Przynajmniej się starali.
Zjadłam pierwsza, ale tylko dlatego, że oni jedli więcej. Znaczy, Christian jadł po prostu powoli. Tak, aby skończyć równo z Edwardem. Nie wiem, co sobie ubzdurał, ale skoro tak chce to niech dotrzymuje towarzystwa w jedzeniu swojemu tacie. Potem poszłam umyć małego. Miedzianowłosy musiał radzić sobie sam. Gdy wróciłam kuchnia była już posprzątana, a Edward chował ostatnie talerze do zmywarki. Włączyłam Christianowi bajki i poszłam do ukochanego. Położyłam mu dłoń na tyłku, a on zaczął się śmiać.
– Przegapiłam jakiś żart? – Uniosłam brew.
Wyprostował się i obdarował mnie żarliwym pocałunkiem. Wplótł dłoń w moje rozpuszczone włosy, łapiąc za kark i przyciągając do siebie mocniej. Westchnęłam w jego usta, a następnie jęknęłam czując oczywisty dowód jego podniecenia na swoim brzuchu.
– Cullen – warknęłam cicho, co wywołało jego śmiech. Cmoknął mnie jeszcze kilka razy, ale już bez tej namiętności. 
– Będę już grzeczny – obiecał, unosząc ręce do góry.
Wywróciłam oczami.
– Tak jasne. Tu mi jedzie czołg? – Wskazałam na swoje oko.
To byłby naprawdę beztroski poranek. Miła pobudka koło ukochanego mężczyzny, wspólne śniadanie z nim i naszym synkiem, wesołe rozmowy i miłej atmosferze. Czego mogłam więcej chcieć, co? W tej chwili miałam wszystko, ale oczywiście w moim życiu nic na dłuższy czas nie może być bezproblemowe i klarowne. Wszystko szlag trafił, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi i poszłam otworzyć.
Wiedziałam, że coś jest nie tak od razu, gdy w drzwiach zobaczyłam mężczyznę w mundurze. Czego chce od nas policja? Zmarszczyłam brwi, szukając w głowie jakiejś sprawy, którą prowadziłam i była zamieszana w to policja, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Wzięłam sobie wolne i wszystkie ważniejsze sprawy porozdzielałam, więc nie ma powodu, aby coś ode mnie chcieli. Praca Edwarda raczej nie wymagała kontaktów z policją. Nie, na pewno nie. W takim razie to musi być pomyłka.
– Dzień Dobry. Aspirant Jack Clark – przedstawił się – pani Isabella Brown? – zapytał, a ja pokiwałam głową.
– Tak, zgadza się – mruknęłam – mogę wiedzieć, o co chodzi?
Poczułam, jak ktoś staje za mną i mnie obejmuje. Edward. Od razu się nieco uspokoiłam. Przy nim odzwyczaiłam się od stresujących sytuacji w życiu prywatnym, czy pracy. Odwróciłam się i spojrzałam na niego. Próbował wyglądać na rozluźnionego, ale czułam, że coś jest nie tak.
Aspirant Clark wyglądał na zaskoczonego, gdy Edward mnie objął, ale znów szybko na jego twarz wróciła maska obojętności.
- Damien Brown, pani mąż – zaczął i zerknął spod brwi na Edwarda – został ciężko pobity wczorajszej nocy.


Po wizycie policjanta od razu się ubrałam i kazałam Edwardowi się zawieźć do szpitala, w którym leżał Damien. Oczywiście nie chciałam ciągać Christiana po takich miejscach, dlatego poprosiliśmy Rosalie, aby się nim zajęła. Zgodziła się niemal od razu, nie musieliśmy jej nawet prosić. Byłam jej za to ogromnie wdzięczna.
Edward mnie niepokoił. Milczał i zachowywał grobową minę. Od przyjścia Clarka odezwał się może tylko dwa razy i były to takie krótkie słowa, jak „tak, Bello” i „nie, Bello”. Nie wyglądał na zadowolonego, gdy powiedziałam mu, że jadę do Damiena. Wiem, że wolałby, abym to wszystko zignorowała i nie przejmowała się jego losem, ale to był mój mąż. Mimo wszystko, czułam się zobowiązana do tego, aby pojechać tam i dowiedzieć się, co się stało. Nie chodziło już tylko o mojego męża, ale o to, że ktoś popełnił przestępstwo. Musiała zająć się tym policja. Nie wiedziałam też, jakie obrażenia poniósł były mężczyzna mojego życia.
Zatrzymaliśmy się na szpitalnym parkingu. Westchnęłam i chwyciłam klamkę, ale nie nacisnęłam. Edward ani drgnął. Spojrzałam na niego i zmarszczyłam brwi.
– Edward, co jest grane? – zapytałam.
Miałam już tego dość. Wczoraj ta cholerna kłótnia, a dzisiaj to! Naprawdę nie mogę być szczęśliwa. Chociaż na tydzień! Ciągle się coś dzieje. Moje życie to jeden wielki bajzel nadziany przypadkami.
– Nie jestem pewien, czy chcę tam iść, Bello – odpowiedział grobowym tonem.
Rozumiałam go, ale czemu był taki chłodny. Wydawał się być tu, ze mną, tylko ciałem. Pochyliłam się nieco i złapałam go za rękę. Dopiero, gdy moja skóra zetknęła się z jego, przeniósł na mnie wzrok.
– Kocham cię, Edwardzie – powiedziałam – ale muszę tam iść.
– Rozumiem. – Kiwnął głową. – Mam nadzieję, że długo ci się nie zejdzie.
Wiedziałam, że to już koniec rozmowy. Wzięłam głęboki wdech i puściłam jego dłoń, a potem wyszłam z auta. Skierowałam się do szpitala, a w recepcji dowiedziałam się, gdzie leży Damien. Do jego sali weszłam z drżącym sercem, biorąc nerwowe wdechy. Denerwowałam się tym, co tam zobaczę, że go w ogóle zobaczę.
Jednak nie spodziewałam się takiego widoku. Nigdy nie widziałam, go w takim stanie. Przygryzłam wargę, a do moich oczu naszły łzy. Kochałam kiedyś tego człowieka, nie mogłam być całkowicie obojętna na mężczyznę, który leżał teraz z owiniętą bandażem głową, zszytą brwią, posiniaczoną skronią. Tyle widziałam, bo resztę miał zasłoniętą kołdrą, ale spodziewałam się, że dolna część jego ciała nie była w lepszym stanie.
Podeszłam do łóżka, a on otworzył oczy. Nie miały już tego koloru, co kiedyś. Były bardziej wyblakłe. Chrząknęłam cicho.
Wiem. On jest złym człowiekiem. Bił mnie i pewnie nie raz zdradził. Wolę nie myśleć, co robił innym kobietom.
– Cześć – powiedziałam. Nie miałam pojęcia, co zrobić w tej chwili. Wiem, że policja będzie zajmowała się szukaniem bandytów, którzy mu to zrobili.
– Nie sądziłem, że przyjdziesz – mruknął – gdzie twój kochaś? – Mimo tego, że był poobijany i wyglądał paskudnie, mówił to z nienawiścią. Właśnie to sprawiło, że moje współczucie gwałtownie spadło.
– Z chęcią dołożyłby ci jeszcze bardziej, więc nie wszedł nawet do szpitala – odgryzłam się.
Damien zaśmiał się, ale chwilę później zobaczyłam grymas na jego twarzy.
– Zadziorna, jak zawsze. Moja żona.
– Daruj sobie te gadki, gdyby było już po rozwodzie, nie przyszłabym – mruknęłam i uświadomiłam sobie, że to prawda. Wtedy nie czułabym tego zobowiązania.
– Jakie mam szczęście, że nadal nią jesteś – prychnął – zemszczę się. Zobaczysz. Nie, nic nie mów – wychrypiał, a po chwili dodał: – Twoi koledzy myślą, że to mnie przestraszy? Są w błędzie.
– O czym ty gadasz? – warknęłam zirytowana.
– Nie udawaj głupiej, to twój kochaś mnie tak urządził!
Nie dałam mu powiedzieć nic więcej. Wyszłam szybko z sali, wsiadając do windy. Sama nie wiem, kiedy znalazłam się na parkingu i byłam w aucie Edwarda. Spojrzałam na niego, spoglądając mu w oczy.  
– To ty, Edwardzie? – zapytałam, ale odpowiedzią było tylko jego nierozumiejące spojrzenie. Powtórzyłam więc pytanie:
– To ty pobiłeś Damiena? 


Wiem, że minęło więcej czasu niż dużo. Co zrobić, trochę się to wszystko przeciągnęło. Właściwie nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, bo jak wiecie, moje inne blogi w miarę funkcjonowały, tylko ten został w jakimś "uśpieniu" i nie mogłam się zmusić do napisania rozdziału, albo najzwyczajniej w świecie o tym zapominałam. Przepraszam! Nie bijcie, przynajmniej nie mocno. W każdym razie, razem z Miśką, mamy zamiar wziąć się w garść i ładnie dokończyć bloga. Nie mam zamiaru go porzucić, więc szybciej, czy nie: zostanie on dokończony!  
Co do obecnego rozdziału, mam nadzieję, że jest w miarę dobry, i że pamiętacie coś z tego, co działo się wcześniej! Obiecuję, z mojej strony, że taka długa przerwa już się nie pojawi! 
A tak w ogóle to mam nadzieję, że jeszcze ktoś tu zagląda i pozostawicie po sobie jakiś znak :p 

Pozdrawiam,
CM Pattzy.

16 komentarzy:

  1. Ja przyznaje się, że ciągle czekałam na dalsze perypetie Belli i Edwarda. A jak zobaczyłam powidomienie, że bloog rusza z nowymi rozdziałami już nie mogłam się doczekać. Rozdział rewelacyjny, ciekawa jestem jaka będzie odpowiedź Edwarda i czy nie narobi sobie tym kłopotów jak by to był naprawdę on. Mam nadzieję, że nie. Czekam na wiecej i życzę weny :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny, cieszę się na powrót, bo to jeden z blogów, którego historia najbardziej przypadła mi do gustu :3 Mam nadzieję, że szybko się nie skończy :D Czekam na wasze dalsze pomysły i rozdziały, weny! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie!!!!! Mam nadzieję,że to nie Edward Go pobił, chociaż należało mu się. Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej, w końcu udało mi się skomentować ^^
    Kazałyście nam baaaardzo długo czekać na nowy rozdział, niemniej czekałam wytrwale i po przeczytaniu rozdziału mogę stwierdzić, że jak najbardziej warto było czekać, bo rozdział mi się spodobał.

    Kurcze, uwielbiam, kiedy między Bellę i Edwardem wszystko dobrze się układa. Początek rozdziału tak mi się spodobał, że czytałam go kilka razy. Po prostu szczęśliwa rodzina, tylko do niej czegoś brakuje, ale i to niedługo zostanie załatwione, prawda?
    Jednak coś czuję, że ta sielanka to jest tylko cisza przed burzą, która wybuchnie już w następnym rozdziale...

    Zastanawia mnie ta sprawa z pobiciem Damiena, chociaż ja nie wierzę, że za wynajęciem tych kolesi stoi Edward -.- Bardziej obstawiałabym Jeffersona, bo ten telefon, który otrzymał w ciągu nocy... Nikt normalny nie dzwoni do swojego adwokata w środku nocy, chyba, że jest to nagły wypadek, no ale... Edward nie może za tym stać :( Wiem, że Bella dowie się, kto za tym stoi i załatwi wszystko, jak należy.

    I nie dziwię się Edwardowi, że nie podobało mu się to, że Bella zdecydowała się pojechać do tego sk*****la (nie lubię przeklinać na forum) do szpitala. Mnie też się to nie do końca podobało... Rozumiem, że czuje się w pewien sposób zobowiązana, w końcu to jej mąż, ale po tym wszystkim co on jej zrobił, to ja na jej miejscu wcale bym tam nie pojechała. Nigdy nie ukrywałam, że nie lubię Damiena i mi go szkoda nie jest wcale. Zasłużył sobie na to, co go spotkało.

    I mam taką malutką prośbę: więcej Christiana <3 Tak mało go było w tym rozdziale, w poprzednich prawie wcale... Stęskniłam się za tym malcem, no!

    To ja czekam na nowy rozdział i mam skrytą nadzieję, że nie będzie trzeba tak długo czekać. I że to nie Edward stoi za pobiciem Damienia.
    Weny i czasu :*
    Pozdrawiam,
    lilka24

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam tego bloga ;-) była spora przerwa, ale już jest :-*
    Świetny rozdział - jak zwykle :-*
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak już ktoś wyżej napisał ja również sądzę, że w następnym rozdziale pojawi się coś poważnego i przez to tak strasznie nie mogę się doczeka. Co do opowiadania to bardzo fajn, uwielbiam takie słodkie momenty Belli i Edward. Ale wydaje mi się, że Eddie (mały i duży) tym razem nie podzielał zapału Bell :((.
    Tak czy siak jak mogłabym nie zaglądać na bloga? Jestem fanką twoich blogów, które są BOSKIE. Cieszę się że postanowiłyście wstawić kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku jak ja tu dawno nie byłam :O Cieszę się, że napisałaś nowy rozdział. Jak zawsze jest świetny! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dawno nie komentowałam przez nawał pracy ze studiami. Ale dla Ciebie udało mi się znaleźć w końcu czas.
    Ta historia zaraz po AYC najbardziej mnie wciągnęła. Piszesz rewelacyjnie, w zręczny sposób wprowadzasz nowe wątki i zwroty akcji.
    Co do konkretnego rozdziału...Szkoda, że Oni nie mogą mieć dłuższego okresu spokojnego życia. Kurcze...ciągle ten Damien miesza...Jakby sam nie był sobie winien, że Bella odeszła. A Edward....Hmm...raczej to nie On, a w każdym razie nie wprost miał coś wspólnego z pobiciem tego...Ale skoro pojawiła się policja...To może to być bardziej skomplikowana historia.
    Innymi słowy-nie mogę się doczekać dalszej części.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem przeszczęśliwa. Nie mogłam się już doczekać na nowy rozdział na tym blogu i obawiałam się, że będziecie chciały go usunąć lub nie kontynuować, a naprawdę uwielbiam tą historię.
    Rozdział, jak po tak długiej przerwie jest świetny. Sporo się w nim dzieje i mamy nawiązanie do poprzedniej treści.
    Nie mogę się już doczekać na kolejną notkę. Tylko nie każcie nam tak długo czekać ;)
    Pozdrawiam, Lina.

    OdpowiedzUsuń
  10. dzisiaj znalazłam tego bloga i się zakochałam <3
    masz talent, jestem pod wrażeniem :)
    dołączyłam do obserwatorów i będę tu zaglądać :)
    http://art-of-killing.blogspot.com/ zapraszam na moje ff z Justinem :) http://www.wattpad.com/story/39500185-art-of-killing - również na wattpadzie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Chciałem przeczytać, ale mam mały problem. Otóż ja bardzo rzadko siadam przed komputerem i śledzę tekst oczyma, gdyż nie mam na to czasu. Zazwyczaj czyta dla mnie lektor, a ja w tym czasie wykonuje inne rzeczy: biegam, pracuje, czy też wykonuje obowiązki domowe. U was jest zakaz kopiowania treści, a to niezwykle utrudnia, gdyż przez to nie można wrzucić tekstu do automatycznego lektora. Jeśli ta blokada zostanie zwolniona to bardzo proszę dajcie mi znać. Od razu zaznaczam, że nie chce waszego opowiadania nigdzie upubliczniać, nigdzie wklejać, ani przypisywać sobie, po prostu chodzi o skopiowanie, wklejenie, przeczytanie przez lektora, usunięcie z lektora i wklejenie tam kolejnego skopiowanego rozdziału (w ten sposób po prostu mnie jest wygodniej, bo gdybym miał czytać tylko wtedy gdy mogę usiąść i mam na to czas, to czytałbym jeden rozdział na miesiąc, a nie tylko wasz blog mnie interesuje).

    OdpowiedzUsuń
  12. Nawet nie wiesz jak bardzo czekałam na nowy rozdział. Rozumiem brak czasu takie teraz mamy życie, ale dziękuje ci bardzo i czekam na nn. Cudownie piszesz oby tak dalej. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Hejka, wcześniej nie komentowałam rozdziałów na tym blogu pod tą nazwą, bo komentowałam po anonimem ale teraz już funkcjonuje pod tą nazwą 😉 Ale bardzo mnie zaskoczyło pojawienie się rozdziału. Tak naprawde myślałam, że na tym blogu nie pojawią się już rozdziały i dawno już tu nie wchodziłam. A dzisiaj coś mnie tknęło i patrzę nowy rozdział, bardzo się ucieszyłam bo jest świetnie pisany i jego akcja wyróżnia się spośród innych blogów. A co do rozdziału pierwsza część taka sielanka, że aż tylko poazadrościć a druga część no nie spodziewałam się tego po Edwardzie, już się nie mogę doczekać następnego rozdziału. Tylko nie każ nam tyle czekać na następny rozdział. Czekam na nn. Całuski :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Wiecej mi tego nie robcie, JASNE? No

    OdpowiedzUsuń
  15. Blagam napisz nn twój blog jest cudny. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Blog cudowny pisz dalej!

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Mrs. Punk