Nigdy nie pomyślałbym o tym, że spotkam osobę, która będzie w stanie uszczęśliwić mnie samym swoim istnieniem. Owszem - z początku Vievienne wydawała się idealna... jednak z czasem dojrzałem, ona niestety nie. Z każdym dniem kochałem ją coraz mniej, jednak przysięga małżeńska nie była dla mnie tylko pustymi słowami. Coś się między nami popsuło i nie można było już tego naprawić. Życie z nią stawało się coraz bardziej nieznośne i uciążliwe... I wtedy poznałem Bellę. Moje słoneczko, które kochałem najmocniej na świecie. Lepiej byłoby jednak rzec, że oboje stali się całym moim światem, a poza nimi nie istniało nic. Od chwili gdy ją poznałem, po tym pierwszym mailu... wiedziałem że wszystko się zmieni, że będzie lepiej. A dzisiaj wyrządziłem jej takie świństwo. Od dziecka byłem uparty jak osioł, jednak nigdy nie chciałem tym nikogo skrzywdzić. Wiedziałem, że jest jej przykro... ale było mi zbyt głupio by przyznać się do błędu. Kiedy zobaczyłem jej mail'a w skrzynce chciało mi się płakać. Nie miałem pojęcia jak mam jej wynagrodzić moje zachowanie. Nie miałem świec, kwiatów ani głupich czekoladek by jakoś osłodzić jej ten okropny wieczór. Ale miałem pomysł - a pomysł to już połowa sukcesu, nieprawdaż? Zamknąłem komputer i odłożyłem go na łóżko. Bezszelestnie podszedłem do drzwi balkonowych i delikatnie się przez nie wychyliłem. Siedziała tam, patrząc w rozgwieżdżone niebo. Nuciła sobie coś cicho, pochłonięta tym zajęciem na tyle, aby w ogóle mnie nie zauważyć. Uśmiechnąłem się do siebie. Mimo, że znałem ją niecałe dwa tygodnie, pokochałem ją tak mocno jak Chrisa. Na paluszkach posunąłem się do przodu i ukucnąłem za jej fotelem. Zakryłem jej oczy i przystawiłem usta do ucha.
- Zgadnij kto... - Bella nie poruszyła się, jednak taras wypełnił się jej śmiechem.
- A któż mógłby to być, jak nie ty, Edwardzie? - Udałem smutnego i odkryłem jej oczy. Na czworakach obkrążyłem fotel i usiadłem na kaflach tuż przy jej nogach.
- Teraz mi smutno. - Przybrałem minkę pod tytułem "proszę, nie bij" i spuściłem głowę. Bella, ukrywając śmiech, uniosła paznokciem moją brodę do góry.
- Biedny, mały, smutny Edward. - Ucałowała mnie w czoło. - Tak mi przykro, że zepsułam ci niespodziankę. -Tak na prawdę to mnie było przykro, że ją zawiodłem i sprawiłem, że była smutna. Ująłem jej dłonie w swoje i spojrzałem na jej piękną twarz. Lubiłem się w nią wpatrywać. Podziwiać jej cudowne, brązowe loki, tonąć w głębi jej czekoladowych oczu...
- Przepraszam. Przepraszam, za moje dzisiejsze zachowanie. Nie powinienem był... No wiesz, chodzi mi o to, że miałaś rację. I jeśli chcesz skończę z tym draństwem. - Z początku jej twarz wyrażała zdziwienie, jednak potem wykwitł na niej piękny uśmiech.
- Edwardzie, ja się na ciebie nie gniewam. Kocham cię i dlatego chciałabym byś z tym skończył. Nie mogę patrzeć na to jak niszczysz swój organizm. Było mi po prostu przykro, że jesteś taki zaborczy. - Jej uśmiech zmalał, a między brwiami pojawiła się delikatna zmarszczka.
- Przepraszam kochanie. Już więcej się to nie powtórzy. - Przytuliłem ją mocno do siebie i wdychając jej cudowny zapach, znowu poczułem, że jestem w domu.
- Zgadnij kto... - Bella nie poruszyła się, jednak taras wypełnił się jej śmiechem.
- A któż mógłby to być, jak nie ty, Edwardzie? - Udałem smutnego i odkryłem jej oczy. Na czworakach obkrążyłem fotel i usiadłem na kaflach tuż przy jej nogach.
- Teraz mi smutno. - Przybrałem minkę pod tytułem "proszę, nie bij" i spuściłem głowę. Bella, ukrywając śmiech, uniosła paznokciem moją brodę do góry.
- Biedny, mały, smutny Edward. - Ucałowała mnie w czoło. - Tak mi przykro, że zepsułam ci niespodziankę. -Tak na prawdę to mnie było przykro, że ją zawiodłem i sprawiłem, że była smutna. Ująłem jej dłonie w swoje i spojrzałem na jej piękną twarz. Lubiłem się w nią wpatrywać. Podziwiać jej cudowne, brązowe loki, tonąć w głębi jej czekoladowych oczu...
- Przepraszam. Przepraszam, za moje dzisiejsze zachowanie. Nie powinienem był... No wiesz, chodzi mi o to, że miałaś rację. I jeśli chcesz skończę z tym draństwem. - Z początku jej twarz wyrażała zdziwienie, jednak potem wykwitł na niej piękny uśmiech.
- Edwardzie, ja się na ciebie nie gniewam. Kocham cię i dlatego chciałabym byś z tym skończył. Nie mogę patrzeć na to jak niszczysz swój organizm. Było mi po prostu przykro, że jesteś taki zaborczy. - Jej uśmiech zmalał, a między brwiami pojawiła się delikatna zmarszczka.
- Przepraszam kochanie. Już więcej się to nie powtórzy. - Przytuliłem ją mocno do siebie i wdychając jej cudowny zapach, znowu poczułem, że jestem w domu.
***
Zegar wskazywał 2:05 nad ranem. Jeden z najlepszych prawników w Nowym Jorku spał snem głębokim i spokojnym. Cały jego dom był okryty mrokiem, a od ciszy, aż dzwoniło w uszach. Jedynym dźwiękiem, który można było zarejestrować było tykanie ogromnego zegara, który stał w pięknie urządzonym salonie. Wszystko wydawało się pracować w ustalonym porządku bynajmniej, można było odnieść takie wrażenie. Każdy porządek musi zostać przemieniony w bałagan i tak też się stało gdy zegar wskazał godzinę 2:14. W całym mieszkaniu rozległ się przerażająco głośny dzwonek telefonu komórkowego pana Jeffersona. Nieprzytomny prawnik ledwo doczołgał się do urządzenia i nacisnął zieloną słuchawkę.
- Halo? - Cały zaspany, nie potrafił rozpoznać głosu rozmówcy.
- O czym ty mówisz...? - W trakcie prowadzenia rozmowy mimika jego twarzy błyskawicznie zmieniała się. Z początku zaspany, nie wiedział co się do niego mówi. A potem kolejno jego twarz wyrażała wściekłość, bezradność, znowu wściekłość i na końcu determinację.
- Powiedz gdzie i kiedy. - Jego rozkazujący ton, wcale nie wydawał się miły. Gdy odłożył słuchawkę był pełen sprzecznych emocji. Jedno wiedział na pewno.
- Dostanie się gnojowi...
***
Strugi deszczu spływały po szybie, gdy pan Brown parkował samochód w jednej z najbiedniejszych dzielnic Nowego Jorku. Skoro suka Bella, jego żona nieudacznica wyprowadziła się do jakiegoś cholernego typa, który wyglądał jak bokser wagi ciężkiej, on musiał się zadowolić 16-letnią Nicole. Odwiedzał ją od kilku miesięcy i w przeciwieństwie do jego żony, dawała mu wiele więcej przyjemności. Wychodząc z auta, zastanawiał się jak mógł dopuścić do tego by Bella się wyprowadziła. Trzeba pokazać tej kobiecie gdzie jest jej miejsce, bo dłużej nie będzie tolerował takiego zachowania. I jeszcze ten jej chłoptaś. Skąd ona w ogóle go zna? Z choinki się urwał czy jak? A chuj go wie, przecież to tylko kolejny frajer. Razem z Nicole spędził kilka cudownych godzin, a potem wolnym krokiem ruszył na spacer po okolicy. Nie było tam zbyt bezpiecznie, ale lubił czuć się wolny w taki sposób. Nie martwił się ani niebezpieczeństwem ani mrokiem. Jednak tego dnia... powinien. Gdy skręcił za róg, ktoś chwycił go za kark i popchnął w przód. Nie wiedząc co się dzieje, Damien upadł na brudny chodnik. Gdy się podniósł, dostrzegł czterech zamaskowanych napastników.
- Czego chcecie? Nic wam nie zrobiłem. - Jego głos stał się piskliwy, a słowa wypowiadał w szybkim tempie. Jeden z oprawców zaśmiał się gardłowo.
- Nic nam nie zrobiłeś? Mylisz się. - Ten, który mówił wyglądał jak wielka góra lodu, której tak szybko nie dało się stopić. Trzej pozostali wyglądali na równie napakowanych i tak samo groźnych.
- Ale panowie, bez nerwów. Jakoś się dogadamy... - Damien skulił się w sobie. Był tu całkiem sam. Zero świadków, pomocy z nikąd. Nie miał żadnych szans. Rozejrzał się nerwowo. Na prawdę nie było nikogo by mu pomógł. Napastnicy zbliżyli się. Jeden z nich chwycił go od tyłu i trzymał w tak mocnym uścisku, że Damien nie mógł się poruszać. Niespokojnie wierzgał nogami i próbował się wyrwać, jednak nic to nie dało. Najpierw dostał cios w brzuch, potem z pięści w twarz. Reszty nie pamiętał, ponieważ po piątym ciosie w głowę nie wiedział już czy ten koszmar dzieje się na prawdę, czy to tylko jego wyobraźnia...
_________________________
Witam witam i jeszcze raz witam w ten deszczowy wieczór.
Wiem, że notka nie jest szczytem Waszych marzeń, jednak mam nadzieję, że się podoba.
Chciałabym zadedykować ją czytelniczce o nicku Asai. Oraz jednej z najwspanialszych osób jakie kiedykolwiek poznałam. Kiniu, bardzo Cię przepraszam i mam nadzieję, że zdołam Ci jakoś wynagrodzić moją nieobecność.
Dziękuję Wam wszystkim za to, że jesteście <3
Miśka
Pierwsza !!! <3
OdpowiedzUsuńOk, skoro miejsce zaklepane, mogę się troszkę rozpisać ;3
UsuńCóż, nie sądziłam, że tak szybko się wyrobisz z tym rozdziałem *-* Myślałam, że to kwestia kilku dni, może tygodni ... a tu taka niespodzianka !!! <3
Ale jak najbardziej - cieszę się z niej ;3
Co do treści tego wspaniałego rozdziału:
Jak zwykle świetnie napisany! Tak łatwo i szybko się czytało, że ah!
Masz naprawdę cudowny styl *-*
Hmm ... Dobrze, że Edward w końcu przejrzał na oczy. Chodzi mi tu o Bellę i fajki. Co za szczęście, że doszedł do wniosku, że Ona, to na pewno ta jedyna. No i nie będzie się już truł! (^^)
A ten telefon w nocy do Jeffersona, nie powiem - zdziwił mnie bardzo. Zastanawiam się, kto to był -.-
A Damienowi się kurde należało !!! W końcu dopadła go sprawiedliwość. On ma jeszcze czelność nazywać się i prawnikiem, i mężem Bells? Phhi !!!
Niedoczekanie jego!
Nie ma prawa krzywdzić Belli i tych wszystkich nastolatek.
Psychiczny on jakiś {huhu} ;)
No i na koniec dodam jeszcze raz, że bardzo się cieszę z Twojego powrotu i tak szybkiego rozdziału, który jednym słowem jest fenomnalny <3
Zapraszam też do siebie ;3
Pozdrawiam i weny życzę oraz z wielką niecierpliwością czekam na NN
#Aleksandre
Fajny rozdział. Czekam na nn;)
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny. Po tej długiej przerwi(nikt nie ma ci tego za złe. Rozumiemy) jesteśmy głodni wrażeń z SS. Czekam z niecierpliwością na kolejne notki. Zapraszam do siebie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Lina
Brr, jednak nie dam rady, musze skomentowac. Z telefonu, bo z telefonu, ale jest! Rozdzial jest cudny Misiaczku <3 Warto bylo czekac, no i Damien w koncu oberwal. Ja wiem kim byli ci napastnicy, co nie? A teraz... Edward chodzacy na czworaka, ach! Naprawde wole sobie tego nie wyobrazac :3 Piekny widok! Gdy wroce z wczasow zabiore sie za nn! Kocham :* Wampajer.
OdpowiedzUsuńW końcu rozdział :3 I to świetny :) Ta, ja też wiem kim byli napastnicy xD W sumie nie tak ciężko zgadnąć. Na początku przeczytałam tylko rozmowę (dlaczego ja zawsze muszę wpierw czytać dialogi?) Jeffersona i myślałam, że to Damien chce kogoś nasłać na Edwarda. Wtedy poznałby gniew sadystki i tyle by z tego było xD Nauczyłam się strzelać, więc z Damienem byłoby krucho :) No, ale ty już zrobiłaś z nim porządek :3 Chwała ci za to :))
OdpowiedzUsuńTeraz czekamy na rozdział autorstwa Kingi XD Oby jej lenistwo nie dopadło :P
Kocham was :3
s.w.e.e.t.n.e.s.s ^^
NARESZCIE !!!! Rodział świetny czekam na nn ale błagam nie pisz go przez 3 miesiące.
OdpowiedzUsuńMotylek
Hej :-)
OdpowiedzUsuńCiekawy rozdział. Sytuacja między Bellą a Edwardem oczyszczona. Zastanawia nie dziwny tel do tego prawnika w środku nocy, a co do Damiana to należało mu się. Czekam na więcej :-) Pozdrawiam
Natalia :-)
Rozumiem, każdy ma problemy w życiu, więc nie ma się co obwiniać, że tak długo nie było nn... Ale liczy się to, że do nas wróciłaś :D Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że jest rozdział :) Jak tylko zobaczyłam na bloggerze, że jest tu nowa notka, to prawie skakałam po pokoju z radości i od razu zabrałam się za czytanie :)
OdpowiedzUsuńNo to tak... NN jest po prostu cudna :) Bella i Edward w końcu (nie lubię, kiedy się kłócą) się pogodzili *.* No i dobrze, że Edward rzuca palenie. Papierosy są niezdrowe.
A Damien to sukinsyn jedyny w swoim rodzaju. Po tym wszystkim, co zrobił Belli i jej rodzinie ma jeszcze czelność nazywać się jej mężem?!?! Ja po prostu nie wierzę o_O
Zastanawiam się też, im byli ci goście, co dorwali Damiena po wyjściu od tej dziewczyny (że ta mu się w ogóle daje... niedobrze mi po prostu) Może z czasem wszystko się wyjaśni.
Czekam już na nn :)
Pozdrawaim i duuużo weny życzę ;*
Otrzymałyście
Usuńdwie nominacje, jedna ode mnie i jedna ode mnie oraz #Aleksandre :)
Szczegóły na blogach (w nawiasach nazwy postów, w których należy szukać
informacji) :
1.mystery-of-bella-and-anyone.blogspot.com (nominacje cd.)
2. hybryd-diaries.blogspot.com (nominacja !)
Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
mystery-of-bella-and-anyone.blogspot.com
boski rozdział:) czekam na kolejne:) weny:)
OdpowiedzUsuńNareszcie!!!
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział . Czekam niecierpliwie na nn <3
Życzę weny i pozdrawiam ;*
Świetny rozdział.Nie mogę się doczekać następnego.
OdpowiedzUsuńJeeej! Doczekałam się! Nie no nie szkodzi; wiem skąd to opóźnienie ;).
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, szkoda tylko, że nie odrobinę dłuższy, ale nie szkodzi.
I dostało się Damienowi, niech się obudzi na OIOM-ie i niech go wsadzą do więzienia za dręczenie żony i nastolatek. A tam go skopią więźniowie i nie będzie co ratować!
Ach, te moje sadystyczne zapędy...
No, nieważne. Z całego serca dziękuję za dedykację, Misiu. Czuję się wyróżniona :D.
Pozdrawiam!
Asai
Zostałaś nominowana. Szczegóły :
OdpowiedzUsuńhttp://twiightsaga.blogspot.co.uk/2014/08/nominacja.html
Halo !
OdpowiedzUsuńJest tu ktoś ?
Ehe, ja jestem :c Wiem, że wolno nam to idzie. Mam już połowę rozdziału!
UsuńZnalazłam twojego bloga wczoraj. Jest świetny!!! Chce więcej ! Nie moge sie doczekać nn. Życze weny.
OdpowiedzUsuńBoski ;***
OdpowiedzUsuńChciałabym mieć twój talent do pisania.
Weszłabyś na mojego bloga ? Dopiero zaczynam i chciałabym poznać opinię od tak wspaniałej bloggerki jak ty ;****
diecescaydiecesca.blogspot.com
Mam nadzieję że wpadniesz i zostawisz po sb ślad w postaci komentarza i dodaniu się do obserwatorów ;***