sobota, 25 maja 2013

Rozdział 2 "Podróżująca bez końca"

"Uciekinier ucieka, kłamca kłamie, zakochany kocha, a zagubiony - po prostu szuka."

Życie, czym ono jest? Każdy z nas interpretuje to słowo inaczej. Dla mnie jest to pojęcie względne. Codziennie inaczej patrzę na swoje istnienie. Nieraz jest dobrze, ale zazwyczaj mam te gorsze dni. Nie jest tak, że od razu totalna załamka i mam ochotę się powiesić...W takich dniach ubieram na siebie maskę. Chodzę, na twarzy mam sztuczny uśmiech, jestem pusta wewnątrz. Ja wiem, pewnie macie ma za wariatkę. Mam własną kancelarię prawną w wieku 28 lat, toż to niezwykły wyczyn, niby tak. Tak samo jak jestem, niby, szczęśliwą mężatką. Damien jest wspaniałym, kochającym mężem. Nie mamy dziecka, ale ja nie chcę potomstwa, bo...Jest to "niby". Ja duszę się w tym związku. Damien jest porządny, poukładany, daje mi wszystko. Doceniam to, naprawdę. Tyle, że ja potrzebuję czegoś więcej. Choć jestem poważną prawniczką, w głębi mojego serca żyje ta nastolatka, która marzyła o szalonej, cholernie namiętnej i romantycznej miłości. A z Damienem...Poznaliśmy się w pracy, pierwszy pocałunek przeżyliśmy w pracy. Dobrze, że tam mi się nie oświadczył. Nasz związek jest wręcz nudny, a seks jednolity. Robimy swoje i idziemy spać, nic specjalnego, zero namiętności. Czy kocham mojego męża...? Tak, kocham go, a bynajmniej kochałam. Gdybym tego nie czuła, nadal byłabym panną Isabellą Swan, a nie Isabellą Brown, od trzech lat jestem mężatką...Wiecie, z perspektywy to nawet to nazwisko wydaje się nudne. Może przypadek, może nie. Wracając...Moja miłość do niego przerodziła się raczej w przywiązanie. Po prostu się do niego przyzwyczaiłam. Smutna prawda.
W skrócie...?
Nazywam się Isabella Brown, mam 28 lat i jestem samotną mężatką. Prowadzę kancelarię prawną w Nowym Jorku. Chcę uciec od swojego nudnego życia. Pragnę uwolnić prawdziwą siebie.

~*~

Z hukiem zamknęłam teczkę, sprawa Douglasa Smitha była już zamknięta i wygrana, swoją drogą, przeważnie wygrywam. Nie to, że jestem najlepsza w tej branży. Po prostu, moja kancelaria bierze pewnie sprawy. Nie będę prawnikiem kogoś kto jest na przegranej pozycji. To by było bezsensowne i bezcelowe. Chyba zrozumiała sprawa. Zerknęłam na ekran laptopa. Zbliżała się 21:00. Damien był już w domu, dziś kończył wcześniej. Westchnęłam. Jest wieczór, skończyłam pracę, powinnam z uśmiechem na ustach iść do domu, do kochającego męża. Ale nie...Ja mam większą ochotę siedzieć tu i nie wracać. Lepiej się czuję w tym biurze niż w własnej sypialni. Schowałam wszystkie papierzyska, na ekranie laptopa pozamykałam foldery dotyczące pracy. Rozpuściłam swoje włosy, które podczas pracy były spięte w ciasnego koka. Zdjęłam okulary. Kliknęłam dwa razy na ikonkę internetu, wyświetliła mi się strona startowa. Miałam już wejść na jakieś forum, czytałam nieraz takie bzdety z nudów, ale mój telefon dał o sobie znać. Na ekranie wyświetliło się powiadomienie o nowej wiadomości. Damien. 

"Isabello, jest po 21:00, a Ciebie nadal nie ma. Zaczynam się martwić, coś się stało? Mam przyjechać?"

Ciężko westchnęłam i wywróciłam oczami. Jego wiadomości brzmią tak formalnie. Żadnego kochanie, skarbie, ba...On nawet Bello nie napisze, tylko to głupie Isabello. Nacisnęłam na odpowiedzi przycisk i odpisałam.

"Wszystko w porządku, miałam trochę papierów, już wracam do domu..."

Nici z wejścia na forum, zatrzasnęłam laptopa. Schowałam go do pokrowca. Wyszłam z biura zamykając za sobą drzwi i gasząc wszystkie światła. Na dworze było chłodno, zarzuciłam na siebie żakiet i ruszyłam żwawym krokiem na parking podziemny, który był niedaleko stąd. Mijałam ludzi, niektórzy z nich mnie rozpoznawali i lekko kiwali głowami, odpowiadałam uśmiechem. Naprawdę...Chciałabym zmienić swoje życie. Tylko nie wiem czy już na to nie za późno. Mogłam walczyć o swoje, o to czego pragnęłam parę lat temu. Gdy byłam panienką, młodą dziewczyną, a nie teraz...Dojrzała kobieta goniąca za młodzieńczymi marzeniami, to wręcz nierealne, nawet brzmi idiotycznie. Muszę się z tym pogodzić, muszę przyzwyczaić się do tej monotonności w moim życiu. Dom, praca, dom, bankiety, sala sądowa, dom, praca. Usnąć można gdy się tylko o tym myśli, a ja tym żyję. To jest mój świat. 
Sama nie wiem kiedy zaszłam na parking. Wyciągnęłam z torebki kluczyki od mojego auta. Nacisnęłam czarny guziczek i odblokowałam alarm. Weszłam do samochodu i wzięłam głęboki wdech. Uwielbiam zapach tego auta. Włożyłam kluczyk do stacyjki i odpaliłam. Silnik zamruczał, a ja lekko wyjechałam na ulicę Nowego Jorku. Mijałam kolejne, kolorowe przez światła ulice, pełne ludzi, biegających małolatów. Zaczynała się kolejna szalona noc w NY. A ja jechałam do ciemnego domu. Damien na pewno już leżał w łóżku, nie spał, to na pewno. Zawsze na mnie czeka czytając. Dopiero gdy ja leżę koło niego zasypia. Tak jakby się bał, że mu gdzieś ucieknę...Choć przysięgam, czasami mam taką ochotę, wymknąć się w nocy z domu jak nastolatka spod oka rodziców, którzy dali jej karę. Chore, nieprawdaż? 
Zatrzymałam się  pod domem, jeśli domem można to nazwać, to raczej willa. Apartament jest całkowicie mój, tak jak auto i cała reszta. Nawet samochód Damiena jest za moje pieniądze. Mój mąż pracuje w mojej kancelarii, więc jego wypłata jest po prostu formalnością, aby organizacje sprawdzające moją kancelarię nie miały się do czego przyczepić. 
Otworzyłam okno mojego cudeńka i wbiłam w bramę odpowiedni kod, otworzyła się. Wjechałam, garaż automatycznie się otworzył, wjechałam do niego, zaparkowałam i wysiadłam z auta. Podeszłam do drzwi prowadzących z garażu do mieszkania, tu też musiałam wpisać odpowiedni kod. Naprawdę, mnie wystarczyłyby tylko klucze, ale Damien jest przewrażliwiony. Brama i każde wejściowe drzwi są na kod. Minęło sporo czasu zanim przyzwyczaiłam się do braku kluczy i wisiorków przy nich. 
W korytarzu zdjęłam moje szpilki, na boso przemaszerowałam przez salon, w kuchni zatrzymałam się aby coś zjeść i napić się soku. Potem moim celem była sypialnia. Weszłam do niej, lampka nocna po stronie Damiena była zapalona. Mąż spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem, choć wiedziałam, że był zniecierpliwiony moim spóźnieniem. Cenił punktualność. Skierowałam się do łazienki w milczeniu, po drodze wzięłam koszulę nocną. Choć to w moim życiu było normalnie, spałam w koszuli Damiena, ona była przeznaczona tylko dla mnie. Lubił jak w niej spałam, mówił, że wyglądam seksownie w jego rzeczach. Wzięłam szybki prysznic i wróciłam do sypialni. Moja torba z laptopem leżała na szafce obok mojego miejsca w łóżku. 
Wlazłam na posłanie. Pochyliłam się i cmoknęłam męża w usta. 
-Wybacz za spóźnienie...-szepnęłam. Mężczyzna umieścił dłoń na moim karku i pogładził mnie po nim.
-Nic się nie stało...-hmm, mój facet może i był nudny, ale też oszałamiająco przystojny. Jego uśmiech i hipnotyzujące oczy przeszywały mnie na skroś. To właśnie te dwie cechy wyglądu,w nim, przypominały mi dlaczego kiedyś się w nim zakochałam. Uśmiech i spojrzenie.
-Jednak wolałbym, aby taka sytuacja się nie powtórzyła, Isabello...-dokończył, a po chwili dodał - A jeśli już to...Proszę, informuj mnie o tym abym się nie zamartwiał o ciebie...
-Dobrze, zrobię tak...-położyłam się koło niego, przytulił mnie, rzadko kiedy to robił. Miałam nadzieję, że tak usnę, w jego objęciach, ale nie... Mężczyzna po chwili mnie puścił i obrócił się do mnie plecami. Po piętnastu minutach słyszałam jego spokojny, umiarkowany oddech. Zasnął. Miałam wielką ochotę się rozpłakać, czy ja naprawdę potrzebuję, aż tak wiele? Chcę tylko odrobinę miłości i czułości. Chcę czuć się kochana.
Wpatrując się w plecy męża zaczęłam rozmyślać, cofnęłam się w czasie, do tego co było kiedyś, do przeszłości. Pamiętam ten dzień, w którym Damien zaczął u mnie pracę. Wchodził z tym swoim firmowym uśmieszkiem do mojego gabinetu w każdej sprawie. Raz był się nawet zapytać czy mam spinacz. No naprawdę, inni wchodzili do mnie tylko w ważnych sprawach, bo bali się mnie...Szefowa, to zaraz wszyscy myślą, że muszę być wredną zołzą, ale nie on...W końcu po dwóch tygodniach takiego bezsensownego kręcenia się między moim biurem, a jego zaprosił mnie na kawę. W sumie to była bardzo komiczna sytuacja. Damien wpadł do mojego gabinetu i zaczesał swoje ułożone włosy do tyłu, te za przyczyną tego gestu rozburzyły się troszkę. Jego błękitne oczy skakały po pomieszczeniu nie mogąc ulokować wzroku w jednym punkcie. Wtedy zaśmiałam się troszkę na jego widok. Wyglądał tak jakby tu wszedł i zapomniał po co, a może...Po prostu zabrakło mu już wymówek? Tak, to też było bardzo możliwe. W końcu, po paru minutach bezczynnego stania westchnął zrezygnowany i zaprosił mnie na kawę. Gdy się zgodziłam wywrócił oczami i wymamrotał do siebie "Nie można było tak od razu zapytać ty durniu?". Ja zaczęłam się śmiać, a on się speszył. 
I tak jakoś potoczyła się nasza znajomość. Potem każdą następną sprawę rozwiązywaliśmy razem. Damien przeniósł się ze swoim biurkiem niemalże do mojego. No dobra...On tylko dostawił sobie krzesło. Kiedyś coś mu tłumaczyłam i zaczęłam żywo gestykulować, on się tylko zaśmiał i pochylił aby mnie pocałować. Tak wyglądał nasz pierwszy pocałunek. Ja paplałam o morderstwie, go to widocznie nudziło i postanowił mnie zamknąć, skutecznie zresztą. Kto wie jakby się to skończyło? Pewnie byśmy zaczęli się kochać na biurku, ale wtedy do biura wpadła moja młodsza o 4 lata siostra, Alice. Chodziła nakręcona swoimi studiami, byłam i jestem z niej cholernie dumna. Ona ma to czego chce, nie musi tłamsić swojej osobowości. 
Jak się dogadują Damien i Alice? Nijak, nie potrafią ze sobą normalnie rozmawiać. Każda ich konwersacja kończy się kłótnią. Swego czasu bardzo pragnęłam aby się polubili, ale teraz już mi tak na tym zależy...No bo jak? Jak ja sama przestaję lubić mojego faceta? 
Odwróciłam się, a mój wzrok padł na laptopa. Wstałam z łóżka i wzięłam torbę. Po cichutku, na paluszkach wyszłam na taras. Usiadłam na swoim kochanym wiszącym krześle. Wyłoniłam laptopa z pokrowca. Włączyłam go i połączyłam się z wifi. Weszłam na to forum, na które miałam chęć wejść wcześniej. Żadne tematy nie rzuciły mi się w oko. Zaktualizowałam stronę. Minutę temu ktoś dodał nowy temat. "SAMOTNOŚĆ". Nacisnęłam na link i wyświetlił mi się tekst. Przeczytałam go parę razy. Sytuacja tego mężczyzny jest podobna do mojej. Też czuję to co on. Choć nie mam dziecka, znam jego emocje. Często czytam takie fora, ale dziś po raz pierwszy najechałam myszką na tekst "Skomentuj".

Cześć TheBoringStory
Twój "takowy" temat świetne odzwierciedla mój stan ducha. Moje życie też jest "niby" ułożone i wiele osób mi zazdrości. Sami nie wiedzą co robią, nie ma czego mi zazdrościć. Nie mam co prawda dzieci, ale jestem mężatką. Mój mąż jest strasznie poukładanym człowiekiem, typowy realista, który nie potrafi cieszyć się z życia. Jego ponura osobowość wyjawiła się po czasie, to mnie przytłacza, dusi prawdziwą mnie. Moja miłość do niego jest raczej przywiązaniem lub, po prostu, strachem przed odejściem. Dziś na przykład siedziałam w swojej kancelarii prawnej i nie chciałam wrócić do domu, lepiej się czuję poza własnym mieszkaniem. Tu jestem jak w więzieniu, złota klatka. 
Jeśli zechcesz, to ja chętnie z Tobą porozmawiam, to mój email : lonely.women@gmail.com
Pozdrawiam, 
czekam na odzew,
Lonely. 

Klik. Mój komentarz został opublikowany, nie ma odwrotu. Zresztą nie ma się czego obawiać, jestem anonimową osobą. Podałam swój email, z którego korzystam w życiu prywatnym. Mój firmowy, jako prawniczki brzmi inaczej. No bo jak by to było? Prawniczka lonely.women. Śmiechu warte. No więc...Jeszcze raz przeczytałam notkę TheBoringStory, potem mój komentarz. Usłyszałam szelest z sypialni, szybko zamknęłam laptopa, schowałam go. Z powrotem wślizgnęłam się do sypialni, schowałam pokrowiec z maszyną i położyłam się obok męża, ale jednak plecami do niego. Wtuliłam się w poduszkę, skuliłam i zasnęłam. 

____________________________________

No witam...
Muszę powiedzieć, że zaszalałam. Rozdział składa się z 1822, a wygląda na krótki, nie? 
Bardzo przyjemnie mi się go pisało i nawet mi się podoba, więc mogę powiedzieć, że jestem zadowolona z wyniku końcowego, a wy? Jak wam się podoba? 
Kurczę, tak mnie ciekawi co Miśka wymyśli, no i jaka będzie odpowiedź Edwarda, hę? 
Czekam na Wasze opinie. 

Pozdrawiam, Wampirek.

PS. Zakładka bohaterowie gotowa :)

15 komentarzy:

  1. Ale z tego Damiena sztywniak. Żeby do własnej żony tak formalnie się zwracać? Ja tego nie ogarniam. Masakra, już go nie lubię. Okropny jest... żeby się przyczepić do spóźnienia i nie chcieć przytulać własnej żony...kurwica mnie tutaj bierze. Praca Bells jest super, ale nie dziwię się że woli siedzieć po godzinach niż z tym zgredem w domu. Domek, autko i sypialnie mają zajebistą, nie zmienia to jednak faktu że ten gość nie zasługuje na Bells. Co to jej wiadomości to też bardzo mi się podoba. Na pewno odpiszę równie elokwentnym językiem :> No i cóż mogę więcej powiedzieć? Jest zajebiście i tyle.
    Lecę pisać NN :*
    Całuję gorąco :*:*:*
    Miśka

    OdpowiedzUsuń
  2. No no no! Rozkręcacie się. Ale to nic. Bardziej pasowało by mi Bella Cullen. Hihihi. To z przyzwyczajenia. Ten email jest prawdziwy? ^^ dobra, nie rozpisuję się. Weny życzę, nie pożarcia przez komary (co jest wielce prawdopodobne) i czekam na nn. Buziaki ;****

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeb, świetny rozdział :) A ja już się łamałam, że mam czekać do środy :D
    Ale paczanto, jaki Bóg łaskawy :) A nie... To wy jesteście łaskawe! :)
    I co ja mam napisać? No, chyba wszystko :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Co ja paczę, jestem czecia... Toż to opóźnienie ;-;
    WŁAŚNIE PRZEGRAŁAM ŻYCIE.

    Rozdział bardzo mi się podobał, ale dziwię się Bells że jeszcze tego idiocie nie uciekła. Serio, wolałabym być singielką niż mieszkać z kimś takim, masakra.
    "TheBoringStory" - brzmi trochę śmiesznie, ale prawdziwie.
    Bells i Edward poznają się przez forum, prawda?
    Ooo inteligentna Esther skojarzyła fakty :DD
    Tak, Bella Brown brzmi dziwnie. BB. Zdecydowanie lepiej Bella Cullen, ale to przyzwyczajenie xd
    Niedługo może zmieni nazwisko.. ;>>

    Całusy i czekam na twórczość naszej Miśki :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Życie Belli mnie zainteresowało. Teraz kiedy wiemy że Bella jest prawnikiem to może tak właśnie Edward się pozna z Bellą. On i Vivianne może się będą rozwodzić i będą walczyć o dziecko więc Edward zatrudni prawnika którym będzie Bella ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział , już nie mogę się doczekać kontynuacji tego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Pewnie jak wszystkim rozdział mi się podoba, reszta także jest świetna... Nie lubię męża Belli po przeczytaniu własnych linijek. Praca Belli - niegdyś moje marzenie - jest fajna, ma się z niej pieniądze i gdybym ja miała do wyboru praca vs taki mąż jak Bella wybrałabym pracę. Nie dziwię się jej. Sztywniak, kurde! Do własnej żony żadnych ciepłych, miłych słów? No totalna paranoja! No nieźle... Hmm.. Ciekawe czy Edward i Bella spotkają się w realu. Kiedyś musi to nastąpić, ale czy od razu? No nie wiem... Jestem ciekawa dalszego ciągu! :)
    Pozdrawiam i czekam na nn :* :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Fuck Yeah! Jest zajebiaszczy rozdział :) Czekam z niecierpliwością na nn :D Chciałabym pisać, ak jak wy :( No, może kiedyś się wyszkole i mój talent się powiększy :)
    Jestem ciekawa co odpisze Edward, Belli :) Robi się coraz ciekawiej :)Ja chcę ich spotkania!!!
    Pozdrawiam gorąco i życzę weny :**

    OdpowiedzUsuń
  10. WOW! życie Belli jest smutne i samotne też bym siedziała w pracy 25 na dobę niż z takim owakim w domu nie żebym coś do gościa miała ale nie lubię go no! ogólnie hatka i autko super oby Bells i Edward się spotkali ale takie pisanie przez forum nie jest takim złym pomysłem (podoba mi się) no chyba to wszystko co chciałam powiedzieć
    buźka czekam na dzieło naszej Miśki (kochana pośpiesz sie z nn)
    Livkiii

    OdpowiedzUsuń
  11. juz kocham tego bloga

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapowiada się ciekawa historia. Jak do tej pory bardzo wciągająca.Nie mogę się doczekać nn. Pozdrawiam Bell 93

    OdpowiedzUsuń
  13. Uuuuu bd romansik przez internet??? Umówią się na sexik? ;D XD
    Samo życie, samo życie...
    Vivienne jest masakryczną ździrą, Damien również. No, on jest męskim odpowiednikiem masakrycznej ździry. i na dodatek sztywniak jakich mało!!! Tylko ten biedny, niedożywiony dzieciak le jest git.
    Czekam na NN!
    Niech wena bd z Wami!
    Goooohąąącie busiacki! ;* ;D

    OdpowiedzUsuń
  14. Kochana, widzę tutaj totalnie podobne(jak nie powiedzieć identyczne) do siebie osóbki które są samotne, nieszczęśliwe i szukają szczęścia z dala od swoich rodzin.Fajnie że poruszacie takie tematy, nie jest kolorowo, nie wszystko się układa, nie każde małżeństwo jest idealne. Miłość przemija, niestety.
    Ciekawi mnie jedna rzecz: W prologu było takie coś że i Bella i Edward zdradzą swoich małżonków, czy to znaczy że oni razem spikną się ze sobą??? Pewnie tak, w końcu to opowiadanie o nich:D nie mogę się doczekać aż zaczną poznawać się lepiej.
    Czekam z niecierpliwością na rozdział Lady A.
    Katerina

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej, wzruszający wpis :)

    ___________
    Mój świat torebek https://www.eobuwie.com.pl/torebki.html

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Mrs. Punk