sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 6 "Oczyszczające łzy"

"Nie powinniśmy wstydzić się łez, one oczyszczają nas z problemów. Nie powinniśmy odmawiać pomocy, ona nadaje nam sił."

Myślałam, dużo myślałam. Nad wszystkim i nad niczym. Nad istotą istnienia, mojego życia, które przegrywam. Powiedzmy sobie szczerze, mogłabym mieć wszystko, ale przez jedną osobę w moim świecie, nie mam nic. Wiem, że od jakiegoś czasu ciągle to powtarzam, ale ja dopiero zauważyłam jak żyję, czym jestem otoczona, albo raczej zamknięta. To mnie przeraziło. Nigdy nie czułam się w swoim małżeństwie szczęśliwa, jednak nigdy też nie było tak źle. Zawsze wmawiałam sobie, że to dla mnie bezpiecznie, że tak być musi. Późno zauważyłam, iż to co robię ja, to co robi Damien jest złe. 
Spojrzałam na zegarek, wskazywał 19:48. Zerwałam się ze swojego krzesła, nie chciałam się dziś spóźnić, nie chciałam zdenerwować Damiena. Na tą myśl stanęłam w miejscu, tkwiłam między biurkiem, a drzwiami mojego gabinetu. Przymknęłam oczy i pokiwałam głową ze smutkiem, z moich ust wydostało się ciche westchnięcie. Właśnie zdałam sobie sprawę, że teraz chcę wrócić do domu, bo naprawdę kieruje mną strach przed jego groźbą. Wróciłam do biurka, zebrałam swoje rzeczy i powoli, niestety, wyszłam z gabinetu. Tak jak zawsze pozamykałam wszystko, włączyłam alarm. Skierowałam się do podziemnego parkingu, zawsze parkowałam na tym samym, miałam tam, tak jakby, wykupione miejsce dla siebie. 
Delikatny wiaterek smagał moje zaróżowione poliki. Uniosłam dłoń i uwolniłam swoje włosy ściśnięte w koka, te kaskadami opadły na moje ramiona. Okularów nie zdejmowałam. Doszłam do mojego cudeńka. Odblokowałam drzwi i zasiadłam na kierownicę. Zadrżałam, zdałam sobie sprawę, że jestem coraz bliżej domu. Wyparłam tą myśl z siebie. Nie mogę się bać wracać do mieszkania, własnego mieszkania! Odpaliłam maszynę i powoli wycofałam, wyjechałam z parkingu na ruchliwą ulicę Nowego Jorku, spojrzałam na zegarek, który mieścił się na desce rozdzielczej, wskazywał on 20:01. Spojrzałam na swój telefon, który leżał na miejscu pasażera. Potem przed siebie, gwałtownie zahamowałam. Zatrzymałam się akurat milimetr od tyłu innego wozu. Kurwa, korek, będę tu sterczeć nie wiadomo ile. Znów się spóźnię, znów zerknęłam na telefon. Walnęłam otwartą dłonią w kierownicę i krzyknęłam bezgłośnie. Czemu ten, cholerny, irracjonalny strach we mnie siedzi. Chwyciłam swoją komórkę i... Wycofałam się, nie zadzwoniłam. Napisałam esemesa. 

"Damien, wybacz jeśli znów spóźnię się na kolację. Wyszłam już z kancelarii, po prostu utkwiłam w korku. B."

Wysłałam wiadomość. W sumie może nic w tym dziwnego, najzwyczajniej w świecie uprzedzam męża, że się spóźnię, bo nie chcę aby się o mnie martwił.  Wiele osób tak robi, nie? Ugh, tak, wmawiaj sobie Bello, może i wiele osób, ale oni to robią bezinteresownie, ty ze strachu. Usłyszałam dźwięk wiadomości, Damien odpisał. Znów sięgnęłam po telefon i nacisnęłam, a ukazała mi się wiadomość zwrotna.

"Dobrze, poczekam, cieszę się, że mnie o tym uprzedziłaś. Na przyszłość unikaj takich sytuacji, Isabello. Będziesz wtedy szczęśliwsza, każdemu wyjdzie to na zdrowie. Czekam. D. "
  
Nawet ta wiadomość spowodowała, że oblałam się zimnym potem. Będziesz wtedy szczęśliwsza, co to miało, kurwa, znaczyć? Każdemu wyjdzie to na zdrowie, czy w tym zdaniu ukrywa jest kolejna groźba, czy to moja zła interpretacja, możliwe jest to, że jestem przewrażliwiona i na każdym kroku szukam ukrytych znaczeń. Tak, jasne, teraz zwalaj na zboczenie zawodowe. Świetnie, mistrzyni w wykrętach! Zaakceptuj prawdę, dziewczyno. 
Westchnęłam ciężko, a może Alice miała rację co do Damiena, powinnam się jej posłuchać. Właśnie. Alice! Szybko się z tego korku nie wydostanę, trochę postoję, co chwila ruszamy się o jakieś kilka centymetrów, więc... Teraz już bez strachu i żadnych wątpliwości wzięłam w dłoń telefon i wpisałam numer Ally, znałam go na pamięć. Odebrała po trzech sygnałach. 
-Bella, siostrzyczko, a już myślałam, że o mnie zapomniałaś... - usłyszałam jej śpiewny, radosny głos. Uśmiechnęłam się na sam jego dźwięk, tak bardzo się za nią stęskniłam. 
-Nie śmiałabym, Ally... - zachichotałam, znów ruszyłam do przodu, może jeden metr. 
-Słyszę ruch uliczny, gdzie jesteś? - oh, a ona jak zawsze strasznie spostrzegawcza. 
-Utknęłam w korku...- westchnęłam ciężko. 
-Aaa, więc tak. Masz czas wolny, nudzisz się, Damien ci nie zabrania to możesz ze mną pogadać... - powiedziała już bardziej ponuro, znów wszystko schodzi na temat Damiena. Wzięłam głęboki oddech dla uspokojenia.
-Tak, Alice, masz rację, coś koło tego... - nie ma sensu kłamać, jej nawet przez telefon nie oszukam, choć kłamstwa mam opanowane do perfekcji ona zawsze mnie przejrzy. Mojej siostrze nikt oczu nie zamydli, nie ma co próbować. 
-O, a to nowość... - powiedziała zdziwiona - Zero usprawiedliwień, wyjaśnień, brak wykrętów, nie ma mówienia o tym, zresztą fałszywego mówienia, że jesteś szczęśliwa ze swoim mężulkiem i jesteście tak bardzo zajęci sobą? - dopytała podejrzliwie.
-Nie ma... - rzekłam i beznamiętnie pokręciłam głową, choć i tak tego nie widziała, to był po prostu odruch. 
-Dobra, kochanie... - powiedziała ciepło All, chyba wyczuła mój ponury nastrój - Gadaj co się stało lub co się dzieje, jak na spowiedzi, Bells - rozkazała delikatnie. 
-W sumie to... - zdałam sobie sprawę, że znów chciałam się wykręcić - Jest tak jak zawsze, Alice. 
-Przestań mnie kłamać, bo się obrażę! - zagroziła, a ja znów poruszyłam się do przodu, tylko, że od dwa metry. 
-Alice, co mam ci powiedzieć? - coś się we mnie odblokowało i łza pociekła po moim policzku, szybko ją starłam - Że jest okropnie źle, że najchętniej bym gdzieś od niego uciekła, ale nie mogę?! Nie daję rady, Alice. Właśnie odkryłam, że miałaś rację. Że...
-Ten związek jest chory... - wtrąciła się
-Chciałam powiedzieć "nienormalny", ale tak, jest chory... - załamałam się, znów nacisnęłam pedał gazu - A co najgorsze odkryłam drugą osobowość Damiena, próbuję sobie jakoś to tłumaczyć, ale mi nie wychodzi.
-Czekaj, czekaj, stop, skarbie... - zamyśliła się moja siostra - Co to znaczy, że "odkryłaś drugą osobowość Damiena"?
-No bo... - westchnęłam ciężko - Nasze kłótnie są coraz cięższe i ostrzejsze... - po drugiej stronie panowała cisza, słyszałam tylko urywany oddech mojej siostry.
-Uderzył cię?! - nagle wybuchła. Oderwałam dłoń od kierownicy i przetarłam nią szybko twarz, potem ponowie przejechałam kilka następnych metrów.
-Nie, nie uderzył... - powiedziałam bardzo cicho.
-Ale coś jest na rzeczy w ten temat... - zauważyła chochlica dyskretnie się dopytując.
-Uniósł na mnie rękę, ale nie uderzył... - wyjaśniłam ze wstydem. Słyszałam jak moja siostra coś mamrota pod nosem. Wyłapałam chyba "Wiedziałam, że to prędzej czy później się stanie", ale nie jestem do końca pewna.
-Bello, kochanie tak mi przykro.. - usłyszałam w końcu jej głos - Ale tak nie może być, skoro zrobił to raz, to zrobi i drugi, możliwe, że wtedy się nie powstrzyma... - westchnęła - Proszę cię, każ mu się wyprowadzić, ale nie sama! Nie wiem, weź kogoś, najlepiej jakiegoś mężczyznę, aby nie zrobił ci krzywdy jak wpadnie w szał - mówiła powoli, smutno - Martwię się o ciebie, siostrzyczko, każdego dnia gdy nie dzwonisz, a wiem, że jesteś z nim.
-Alice, ale... Nie rozumiem, czemu ma wpaść w aż taki amok, że mam mieć przy sobie kogoś do obrony? - zapytałam zagubiona, teraz już całkowicie nie wiedziałam co robić, jednak jakaś część mojej podświadomości mówiła, że Ally coś wie, że nie jest to dobre, i że ma rację.
-Powiem ci, powiem ci, ale to nie rozmowa na telefon... Mam nadzieję, że niedługo się spotkamy... - nie widziałam jej, ale znając ją wiem, że teraz się lekko uśmiecha - Muszę kończyć, siostrzyczko, bo mój pupilek ma potrzebę. Idę z nim na wieczorny spacerek do parku...- usłyszałam szczekanie Bluebell w słuchawce - No już idę, psiaku.
-Trzymaj się, Ally... - cmoknęłam do słuchawki - Kocham cię.
-I ja ciebie, Bell, uważaj z tym dupkiem, a jakby co wpadaj do mnie na noc...-zaśmiała się i rozłączyła.
Odłożyłam telefon i spojrzałam na drogę, byłam akurat na skrzyżowaniu, które prowadziło do mojego mieszkania, to się zagadałam! Zgrabnie skręciłam, wyjechałam z wężyka aut na moją ulicę i dodałam gazu. Jakieś piętnaście minut później zaparkowałam w moim garażu, nie obyło się bez wcześniejszego wpisywania kodów w te małe pikające maszynki. Spojrzałam na zegarek w telefonie, było przed 22:00. Cholerny korek, ale przynajmniej pogadałam z Alice i jakby nie patrzeć mam jeszcze więcej zagadek po tej rozmowie. Weszłam cichutko do domu, na stole w kuchni czekało na mnie spaghetti i karteczka z wiadomością.

"Byłem zmęczony, wybacz, że na ciebie nie czekałem z kolacją."

Odetchnęłam. Spał, to chyba dobrze dla mnie. Odgrzałam danie w mikrofali, zjadłam je. Poszłam do naszej sypialni, Damien spał na swojej stronie łóżka, wyglądał tak spokojnie, wyglądał jak człowiek, którego mogłabym kochać, ale tak nie jest. Wzięłam koszulę do spania i skierowałam się do łazienki. Zdjęłam okulary, zmyłam makijaż i weszłam pod prysznic. Zmyłam z siebie wszystkie trudy tego dnia i wskoczyłam w pidżamkę. Ominęłam łóżko, wzięłam laptopa i poszłam tam gdzie wczoraj, na taras.  
Usiadłam na moim wiszącym krześle, odpaliłam laptopa i od razu weszłam na emaila szukając wiadomości od wiadomo kogo. I jest! Była! Przeczytałam ją, tak jak w zwyczaju już to mam, przeczytałam ją kilka razy. Edward, to bardzo oryginalne imię, rzadko spotykane i ładne. Napisał, że był najmłodszym pracownikiem. Swoją drogą ciekawe ile ma lat, jego syn ma 4 latka, może on jest w moim wieku, a jeżeli starszy to na pewno nie o wiele.
Okej, wyprostowałam się, strzeliłam palcami i zabrałam się za odpisywanie.

Cześć Edwardzie!
Swoją drogą bardzo ładne imię, oryginalne i rzadko spotykane, bynajmniej ja się z takim nie spotkałam, a wielu ludzi znam. Imię twojego syna też jest śliczne, Christian. Jako kobieta mam duży sentyment do imion, nie wiem dlaczego, ale zawsze zwracam na nie uwagę. 
Na przykład Vivienne to piękne imię, szkoda, że imiona nie odzwierciedlają naszych osobowości, świat byłby lepszy.
Tak samo jest z moim imieniem. Bella - do najbrzydszych nie należę, ale za piękność proszę mnie nie barć, należę raczej do tych przeciętnie przeciętnych. 
Nie marudząc... Też się cieszę, że poznałam kogoś takiego jak Ty, mam wrażenie, że świetnie się dogadamy. 
Mam podobne uczucia do twoich, z moimi problemami jestem sama. Czyż to nie zabawne? Spójrz, pomagam innym, z prawem, z różnymi sprawami. Sama za to nie potrafię poukładać swojego życia. Pomoc innym okazuje się, dla mnie, łatwiejsza niźli pomoc samej sobie. 
Udawanie, że jest okey, masz całkowitą rację, ludzie to robią. Ja też. Przed wszystkimi udaję, że jestem szczęśliwa, szkoda tylko, że dopiero niedawno zdałam sobie sprawę, że tak być nie musi. 
Wiesz, Ty chyba masz całkowitą rację. Moja miłość do niego przerodziła się w silne przywiązanie. To straszne, nie lubię go, zaczynam się go bać, a nie potrafię wyobrazić sobie dnia bez jego osoby. 
Z tego co zrozumiałam Twój syn jest jakby światełkiem w tunelu, daje Ci wiele szczęścia, a Ty zapewne jemu. Musicie ślicznie razem wyglądać, aż staram się to sobie wyobrazić. Jednak chyba mam za małą wyobraźnię, no cóż, trochę nad nią muszę popracować. Przez to wszystko i ja tracę swoją osobowość stając się nudą marudą.
Znów muszę Ci przyznać rację, dziecko w naszym domu nie byłoby dobrym rozwiązaniem, szczerze... To w sumie nawet nie możliwe. Z moim mężem nawet się nie przytulam, nie mówiąc o innych sposobach okazywania miłości, czy chociażby, po prostu, pożądania.  
Przechodząc do sprawy z Twoją pracą, a raczej jej utratą, tak właśnie myślałam. Teraz na rynku pracy jest wiele problemów, na szczęście moja kancelaria tego tak bardzo nie odczuła, z wszystkich sił starałam się uniezależnić aby byś samodzielną jednostką prawną. 
To dobrze, że lubisz swoją pracę, ja też jestem prawniczką z wyboru, to mnie zawsze interesowało, od dziecka oglądając, nawet filmy, wskazywałam na prawników i mówiłam, że ja taka będę. Wszystko mi się w tej robocie podobało. Ubiór, słownictwo, ta elegancja i elokwencja w wymowie. 
Myślę nad tym co piszesz, co sadzisz na temat Twojej żony. Wydaje mi się, że swego czasu byłeś w niej szalenie zakochany. Ja zawsze marzyłam o szalonej miłości, pełnej romantyzmu, przesiąkniętej pożądaniem i wariactwem, tak abym liczyła się ja i moja druga połówka, że nawet gdyby cały świat zniknął ja bym istniała, bo miałabym u boku osobę, która jest dla mnie całym światem. 
Jednakże marzenia pozostają marzeniami do dziś, prawdopodobnie zostaną nimi na zawsze. 
I huh, huh. 
Ja nawet nie wiedziałam, że można wydać tyle na ubrania! No, okey, wiedziałam, ale nie powiedziałabym, że ktoś naprawdę tego dokona. Teraz to zastanawiam się czy Twoja małżonka nie jest zakupoholiczką, jeśli nie jest to... Naprawdę jestem w ciężkim szoku co do sumy pieniędzy przez niej wydanej. 
Igraliście z prawem, powiadasz? Teraz to tak jakbyś igrał ze mną. 

Stop, przeczytałam jeszcze raz to ostatnie zdanie. "To tak jakbyś igrał ze mną", Boże to brzmi jak jakiś podtekst seksualny. Skąd żeś to wytrzasnęła, Isabello Swan? Zaczęłam chichotać sama do siebie. To nienormalne. Zostawiłam na chwilę laptopa i poszłam do barku, wyjęłam z niego whisky. Nalałam do szklaneczki i wróciłam na krzesło. Zostawiłam to ostanie zdanie, może nie dopatrzy się w tym niczego zboczonego, jak ja. Chodziło mi o to, że jestem prawniczką, w jakiś sposób prawa pilnuję. Zaczęłam pisać dalej...

Cóż, rozumiem, że niezręcznie będziesz się czuł pożyczając pieniądze od "Nieznajomej Belli z internetu, która jest prawniczką". Coś mi długa ta nazwa wyszła, tak na marginesie. 
Niestety, moja kancelaria informatyków i programistów nie szuka, ale... Ostatnio coś mi się u kogoś obiło o uszy, tylko się dopytam. Sądzę, że jestem w stanie Ci pomóc ze znalezieniem pracy. Jeśli mój tajny plan wypali dam Ci znać w kolejnej wiadomości, ponieważ mam nadzieję, że takowe będą. 
I może już nie będziesz do wzięcia, bo ja Cię zajmę :)
Się uczepiłeś tych pożyczek widzę, coś srogo do nich nastawiony jesteś.
Co do agresywności mojego męża. Wracałam dziś do domu i utkwiłam w korku, znalazłam czas aby zadzwonić do mojej siostry. Rozmawiałam z nią, wyznałam co się stało. Poprosiła abym jak najszybciej kazała mu się wyprowadzić, ale abym nie mówiła mu tego na osobności, bo jak wpadanie w szał to może się nie powstrzymać. Mam wrażenie, że Alice, moja siostra, coś wie. Gdy chciałam się dopytać ona musiała się rozłączyć i iść niby z psem na spacer. 
Podejrzliwe...
Albo to już moje zboczenie zawodowe, co poradzić. 
Co do Twojego ojca, przemoc w domu to często spotykany w tych czasach problem. Ja sama lub moi pracownicy mają wiele spraw, które dotyczą tego tematu. 
Niemniej przykro mi, że i Ty przez to przechodziłeś. 
No, a ja kolejny raz muszę przyznać Tobie rację, próbowałam to sobie jakoś tłumaczyć, jednak nie udało mi się. Jestem świadoma, że to nie była moja wina. 
Cóż, obiecuję Ci, że postaram się aby nic złego mi się nie przytrafiło. Co dziwne też wydajesz mi się bardzo bliską osobą. A wiadomości od Ciebie są bardzo pozytywnym elementem mojego dnia, jakkolwiek dziwnie to brzmi. 
Skoro uczęszczałeś na zajęcia z boksu teraz jeszcze usilniej staram się Ciebie wyobrazić. Ja w młodości zawsze wolałam towarzystwo chłopaków, nie wiem czemu tak było, ale ja i moja siostra wolałyśmy auta. Trochę się pozmieniało, bo Allie została projektantką, a ja prawniczką ze słabością do aut. 
Na początku jego rozpoczęcie kłótni o stukot obcasów był dla mnie po prostu śmieszny! 
Cóż, posłuchałam się Twojej rady nawet nie wiedząc, że mi ją dasz. Czyżby telepatia? Tak jak wspomniałam wcześniej, rozmawiałam dziś z moją siostrą, a ona nienawidzi Damiena, zawsze starała się nas rozłączyć. Dziś chyba żałuję, że jej się nie udało, że się jej nie słuchałam. 
Czy nie może mi tego zabronić? No cóż, sytuacji, że wyrwał mi telefon z dłoni jeszcze nie było, oby nie było. 
Dla mnie wsparciem jest właśnie tylko Alice, a teraz... Czy chcesz, czy nie chcesz ogromnym wsparciem jesteś dla mnie właśnie Ty, Edwardzie. 
Z opisu widzę, że Twój dzień należał do przyjemnych, nie licząc zakupów Twojej żony. 
Ja dziś... Cóż. Byłam w pracy, w końcu, dzięki korkom na ulicach Nowego York'u mogłam porozmawiać, chociaż telefonicznie, z moją ukochaną siostrą. 
Wiesz, szczerze, na miejscu Twojego synka też wolałabym spędzać czas z Tobą :)
Mówisz zakolegować się z sąsiadką. Mieszkam w willi na obrzeżach NY. Trudno mi tu o sąsiadkę, bo budując ten dom miałam zamiar choć w malutkiej części odizolować się od ruchliwego i niebezpiecznego miasta, aby moje dzieci miały fajne dzieciństwo. 
Szkoda, że moje założenia spaliły się na panewce, nic nie wypaliło. 
Nic nie szkodzi, że dyrygujesz. Jesteś stanowczy i mądrze gadasz, w naszym przypadku - piszesz. 
Oho! Teraz przez to "gadasz" zastanawiam się jaki masz głos. 
Być kobietą to skomplikowana sprawa. 
Więc co mi pozostało...
Również ciepło oddaję całusy :*
Trzymaj się i nie daj się żonie. 
A jako, że nie chcę kopiować Twojego pożegnania napiszę:
Uściskaj ode mnie Christiana! I to tak mocno!
Uwielbiam dzieci. 
Bella. 

Przeczytałam wiadomość, zaczęłam się śmiać przy tym "igraniu z prawem". Uznałam, że email jest okey. Powiedziałam co mi leży na sercu, odpowiedziałam na jego rozterki. Wprowadziłam trochę humoru. Wysłałam mu wiadomość. Zorientowałam się, że zrobiłam się strasznie senna. Zamknęłam komputer i skierowałam się do sypialni. Mam nadzieję, że mi odpisze. Mam nadzieję, że się polubimy. Mam nadzieję, że znajdę mu pracę. 
Mam nadzieję...

____________________________________________

Ludzie 2767 słów! Ja nawet nie wiedziałam, że tak potrafię! Muszę wszędzie pisać takie długie rozdziały! Co wy na to? 
Swoją drogą 2767, chciałam zrobić końcówkę 69, aby się jakoś dopasować do "Kutasiątek" Miśki <3 
Ale, ah, nie udało się. 
Tak w ogóle to. 
Hej kochane :3 Bo się przywitać zapomniałam. 
Jak podoba się NN? Bo ja jestem z siebie zadowolona. 
Okej, no to czekam na Waszą opinię. 
Ejj, teraz to 69 mnie prześladuje :(
Hahaha. 
Okej, czekam na NN Miśki, a najbardziej na emaila zwrotnego od Edwardziocha <3

Pozdrawiam, Wampirek, 
Wampajer jak nazwała Esther. 

PS. O BYM ZAPOMNIAŁA!
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Z DNIA DZIECKA, 
DAJMY NA TO, ŻE TO NN TO TAKI PREZĘCIOR! 

17 komentarzy:

  1. Dziękówa za życzonka i wzajemnie! W końcu zawsze będziemy dziećmi, czy tego chcemy czy nie. Co do rozdziału...jak zwykle zajebisty Kochana. W końcu Bells pogadała z Alice i mogła chociaż troszkę podzielić się z kimś uczuciami. Żal mi jej na prawdę, bo ewidentnie widać, że Bells sobie z tym wszystkim nie radzi. Oj Alice wie bardzo wiele, prawda?? :D Email.... powalił mnie na kolana. Ah, te nasze zboczone myśli, też mi sie skojarzyło, tak całkiem szczerze Ci powiem. Na email oczywiście, Edwardzioch odpowie wyczerpująco, żeby nie było że kogoś olewa. Ale z tą długością rozdzialiku pojechałaś. Może ja napisze 3000 słów? Kto wie, kto wie. Co do Kutasiątek i 69 coś mi sie wydaje, że ja będę mieć dzisiaj bardzo ciekawy dzień dziecka, bo właśnie sie dowiedziałam, że mój brat idzie na noc do kolegi a rodzice do znajomych. Więc prawdopodobnie odwiedzi mnie Pan Wąż jeżeli wiesz o czym mówię ^^ Szkoda że nie udało sie z tym 69, ale to nie szkodzi może ja coś ogarnę pod tym kątem. Co do wszędzie taki rozdziałów - jestem jak najbardziej za! Ja też dzisiaj najprawdopodobniej wstawię rozdział 1 u mnie także :D
    No to lecę pisać rozdział 7
    Całuję moje Kutasiątka :****
    Misia

    OdpowiedzUsuń
  2. Mamy już dzisiaj dwa prezenciory!
    Fajny dzień bachora w tym roku :D
    Kurde, do 69 brakło Ci dwóch słów no ;-;
    No to może Miśka coś coś teges ogarnie z 69 :DD
    Ojojoj, Zostałam wymieniona z "Wampajera" :D
    Mam nadzieję, że Cię tym nie uraziłam czy coś xd
    Chociaż w sumie to w porównaniu z kutasiątkami Miśki to nie jest to takie zue XD
    Pieśka Alice wyobrażam sobie jako takie małe, słodkie kutasiątko. Coś jak cziłała, taki mi do Ally pasuje xD
    I urocze imie ma, o.
    Email Belli... Wohoho! Prawie pół rozdziału zajął :D
    Ciekawa jestem, kiedy się wreszcie spotkają. No bo się kurwa muszą spotkać kiedyś xD
    Odpowiedź Edka będzie pewnie wyczerpująca. I dobrze xD
    Kuźwa, miałam o czymś jeszcze napisać, a zapomniałam... Lol!
    Jak mi się przypomni to napiszę w edicie XD

    Rozdział wyjebany w kossmoss :333
    Czekam na tfóczość Miśki :p

    Całuję kutasiątka! :DD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. EDiT!
      ooo, już wiem!
      Przpomniało mi się oczywiście jak już dodałam komentarz. GENIUSZ.
      Jak czytałam sms Damiena to aż mną... Grr! Takim oficjalnym językiem mówi się tylko w sądzie i na policji ;_;
      A już na pewno nie do własnej żony xd
      Nawet minki nie dał x.x :<

      Dobra, teraz już na pewno koniec pieprzenia :D

      Usuń
    2. To my się pieprzyliśmy?
      Napisałam rozdział, a przy nim się pieprzymy? o.O
      Oh, god! Yeah!
      Ej, ja polubiłam te "Kutasiątka"

      Usuń
    3. Ja kocham Nasze Kutasiątka! Są zajebiste!

      Usuń
    4. Ej ja też :D
      Coś czuję, że nadeszła era kutasiątek XD
      Miśka, zrewolucjonizowałaś blogosferę! :DD

      Nie... nie pieprzyliśmy się xD o.O

      Usuń
    5. Fuck yeah!!!
      Jestem taka zajebista :D

      Usuń
  3. Świetny rozdział! Czekam na kolejny i czekam na spotkanie Edwarda i Belli ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jusss dzisiaj! Cieszcie się Kutasiątka!!!!

      Usuń
  4. Rozdział świetny.!! Już nie doczekać sie spotkania Bells i Edwarda.!!
    Czekam na nn ;) Beata ;D

    OdpowiedzUsuń

  5. Do Lady A.
    Hahahaha, skleroza Cię kiedyś zabije??? Serio? ;D NO TO WITAJ W KLUBIE, MORDKO TY MOJA!!! XD Mój dzień był piękny, ale dzięki tobie, Lady A, oraz dzięki Wampirkowi STAŁ SIĘ BOOOOOSKI!!!!! Achhhh, poprzedni rozdziałek taki piękny był i na dodatek dedykowany mnie? Cholerka, ja się rozpłaaaaczę! No masz, i już bęczę! Ze szczęścia i ze wzruszenia, rzecz jasna. I mój katarek powróci! Ale spoks, mam Sudafed więc się wykuruję ( Jakby ktoś miał katar to polecam ;) )

    Do Kingusi:

    hohoho, dziękuję za życzenia i WZAJEMNIE!
    Kurczę, tak sobie myślę, że już nie do końca możemy twierdzić, że dzień dziecka nas jeszcze dotyczy ;( w końcu jesteśmy NASTOLATKAMI!!! no dobra, nastolatek też dziecko. Ale TYLKO PRZEZ TEN JEDEN DZIEŃ!!!!! BUHAHAHAHAHAHAHA! I Czak ma, kuźwa, BYĆ!

    Co do rozdziału, to co ta Alice kręci? I Damien? Oby się kolo dostał za swoje. Cham i prostak, kuźwa no.
    heh, a ja czekam na spotkanie naszej nieszczęśliwej pary! No bo w końcu muszą zdradzić swoich małżonków ^^ Ej, myślę sobie, że Viv by pasowała do Damiena, skoro Ed z Chrisem do Belli!!! Hło hło. Cholerka, tak lubię imię Vivienne a tu Vivienne reprezentuje taką sukę. normalnie nie fair!

    Czekam na NN
    Niech wena bd z Wami!
    BUZIACZKI, MOJE MORDECZKI!!!! <3 U DZIEFFFFFCZYNKI!

    MIłęgo dnia dziecka! Który zbilża się ku końcowi...

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest wykurwisty w kosmos tak jak wy :D
    Ja chcę już spotkania Belli i Edwarda! :D Już! Teraz! :p mam nadzieję, że szybko je zorganizujecie :) Czekam z niecierpliwością na odpowiedź Edzie :d Czyli na rodział Lady A :D
    Dziewczyny, czy ja wam mówiłam, że was kocham?? Nie? No to mówię. KOCHAM WAS! :**
    Zabiłabym tego.. no... ee... Damiena! A gdybym bała się wrócić do domu z powodu takiego @$#@$@%%$^#$&^*&%#$@@#% to napisałabym na miejscu Belli do Edwarda :D A cio! Skoro trenował boks, to by ją obronił :D
    Jestem strasznie ciekawa ich pierwszego spotkania :D
    Piszcie szybko, bo ja osiwieję z tego czekania, a tak kocham swój kolot włosów! :D
    Coraz częściej się zastanawiam czy nie powinnam iść do psychiatry, bo jak czytam wasze rozdziały to się ryję jak debil do monitora xd
    No i znowu się rozpisuję :d wasze rozdziały dodają mi weny do komentowania :**
    Gdybym dostała taką wiadomość od męża i tak ją zinterpretowała jak Bella, to na pewno nie wróciłabym do domu :D Dałabym chujowi nauczkę i jeszcze napisała, że ma dwa dni na wyprowadzenie się z domu, po czym zmieniła kody czy tam zamki w drzwiach :D
    Ja bym rozegrała to pięknie, ale ja to ja xd
    No to kochane życzę wam baaardzo duuuuużo weny :D
    I wszystkiego najlepszego z okazji dnia dziecka :***
    Pozdrawiam was baaaardzo gorąco :***
    Zwariowana Natalia :*****

    OdpowiedzUsuń
  7. rozdział świetny ja zwykle ku*wa twoja tffurczość jest wykurwiona no ja cież pierdolę! nie mogę doczekać się nn
    kuźwa wszyscy dodają długie komy a ja jak ten ... ??? ... no ok nie mam pojęcia kto nie wiem co na pisać do brak mi słów kuźwa chyba uzależniam się od przekleństw kuźwa! ale mniejsza z tym
    nareszcie Bella pogadała z Alice ona coś wie ale nie chce powiedzieć czemu? wiadomość Isy wyczerpująca mam nadzieję że Edwarda będzie taka sama (wyczerpująca a nie słowo w słowo)
    dzięki za życzonka i wzajemnie!
    całuję "Kutasiątka" ( OMG! jak to brzmi?!? no ok jestem zboczona ale tylko troszkę ;))
    pozdrawiam Liv

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział jest świetny! Prześwietny! Nic dodać nic ująć :D Podoba mi się baaaaardzo! :))!!wow!!!!!Aż brak słów !!!!Jednak jestem strasznie ciekawa jak to wszystko się dalej potoczy ?? Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział:) oby był w miarę szybko bo już nie mogę się doczekać!!!!!!:)Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ!

    OdpowiedzUsuń
  9. Kolejny super rozdział! Dziewczyny, jak wy to robicie? No cóż, chciałabym tak pisać jak wy ;) Co do samego rozdziału to jest przepiękny. Wszystko to nad czym zastanawiała się Bella było takie... prawdziwe, realne. Cieszę się, że mogła porozmawiać z Alice. Na reszcie... No właśnie, coś z tym nagłym wyjściem na spacer jest nie tak. Może nasz kochany elfik coś wie? Mam nadzieję, że dowiem się czegoś z kolejnych rozdziałów ;) Fajna odpowiedź na maila do Edwarda. Heh, może zauroczą się w sobie poprzez same pisanie? Cóż, zobaczy się :P Myślę, że jak na razie to są dla siebie świetną ostoją spokoju. I bardzo dobrze. W oby dwóch przypadkach jest to jak najbardziej potrzebne ;)
    Dziewczynki, lecę do dalszych rozdziałów. Trzymajcie kciuki :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdzial jak zwykle genialny, ale chyba tego droga Kiniu nie muszenmowic prawda? Igrac znprawem powiadasz, hehehheheheheh. Mammnadizeje, ze juz sie szybko dpotka z edkiemma damien nie bd nicmodpierdalalv

    Ok lece dakej

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Mrs. Punk